Recent Posts

niedziela, 17 kwietnia 2011

Świnki dwie

Uwielbiam ten motyw zakochanych świnek. Od razu człowiek się do nich uśmiecha. Po paru próbach z innymi motywami (których zarys jest zresztą widoczny pod świnkami) stwierdziłam, że właśnie one będą najlepszą ozdobą mojego nowego pudełka na herbatę do pracy. Po co trzymać w szafce stosik papierowych pudełek, skoro można mieć dwie małe, zakochane świnki?:)



Pozdrawiam wszystkich cierpliwych czytelników!:)

czwartek, 3 lutego 2011

Garstka słodkości

Kiedy jest zimno, wieje wiatr, spod resztek topniejącego śniegu wyłaniają się psie kupki, nie mam ochoty na warzywa i owoce. Choć wiem, że to złe i nierozsądne, mam ochotę na... słodkie! Ot, na taką garsteczkę:


Oczywiście, że pomysł stary, ale co tam, teraz mam własne babeczki...



...torciki...

...pączusie...


...i wuzetki o niesatysfakcjonującej ilości kremu;)


I zdradzę Wam sekret... - zero kalorii...;)

niedziela, 23 stycznia 2011

Zwracam honor

Mężczyznom. W każdym razie niektórym;) Bo nie jest widać z nimi w kwestii estetyki chyba aż tak źle jak się czasem wydaje. Oto kolczyki, które obmyślił sobie mój kolega dla swojej dziewczyny, obmyślił sam od wzoru i koloru po różowy koralik. Jego pomysł, moje wykonanie:

Jestem z nich bardzo zadowolona i sama sobie chyba kiedyś takie zrobię.

A to już reszta kolczyków, które zrobiłam na ostatnim "chorobowym", już bez żadnej męskiej interwencji:



Te ostatnie zrobiłam ze szklanych rybek kupionych w sklepiku z pamiątkami w Pradze - stolicy kolorowego szkła. Bardzo je lubię - są wdzięcznie nieidentyczne.

Pozdrawiam serdecznie!

niedziela, 16 stycznia 2011

Dwa w jednym:)


Powiem nieskromnie, że warto dawać mi prezenty;) Czasem może się okazać, że ktoś przypadkiem dał mi dwa prezenty. Na przykład Paulina z okazji Świąt podarowała mi cudny, okolicznościowy zestaw do herbaty dla osoby pojedynczej:

Zestawik, jak to często ceramika, zapakowany był w okrągłe, tekturowe pudełko w ten sam wzór. Aż szkoda wyrzucać. A że akurat szukałam pomysłu na pojemnik na przybory do szycia (aktualny nie tylko w okresie świątecznym) w ruch poszły dwie farby, szablon i ołówek z gumką. I dziś już mogę pić herbatkę zerkając na mój nowy, słodki pojemnik na szycie:)




Słowem - dziękuję za oba prezenty:)

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Post o talerzach;)

W weekend odwiedzili mnie rodzice i babcia. Kiedy przyszło siadać do obiadu, wielki wstyd - nie ma w czym podać zupy. W mojej kuchni mieszka sobie singiel-jeden jedyny głęboki talerz, pamiątka jeszcze z lat studenckich. Poradziliśmy sobie z zupą dzięki rozmaitym, sztukowanym miseczkom, ale niesmak pozostał;)
Zatem tuż po wyjeździe rodziny pomknęłam do pewnego miłego sklepu i spontanicznie nabyłam cztery głębokie talerze. Są tak piękne, że stoją w pokoju na honorowym miejscu i na razie nie mogę ich schować do szafki, bo nie mogę się napatrzeć. Szkoda, że na zdjęciach widać tylko 68,9% ich uroku...


niedziela, 9 stycznia 2011

Dom bez jelonka jest domem niepełnym

Od dawna żyję już w tym przekonaniu, przez wielu całkowicie nierozumianym. Szukałam jelonka i szukałam. Takiego, który podbiłby moje serce oczywiście. Jelonek powinien być mały i wzbudzający uczucia opiekuńcze, dlatego też wszelkie jelenie na rykowisku odpadały. Bambi byłby jednak zbyt dosłowny. Aż wreszcie w NanuNana znalazłam jelonka prawie idealnego. Prawie, bo jego złoty kolor niezbyt mi odpowiadał (zdjęcie robione by night):


Obecnie, po przemalowaniu, jelonek prezentuje się tak:


i zamieszkał sobie koło kwiatka i planu Paryża.


A dom nabrał trochę więcej sensu;)

środa, 29 grudnia 2010

Tuturututu! Jasnobłękitna szyje!;)

"Tańcowała igła z nitką, igła pięknie, nitka brzydko..." We wczesnej podstawówce z moją koleżanką A. robiłyśmy furorę na apelach, akademiach i konkursach recytatorskich brawurową interpretacją tego wierszyka. A. dzierżyła w rękach ogromną igłę wyciętą z brystolu, ja zaś byłam tą nieszczęsną zaplątaną nitką a moim atrybutem z półtora metra sznurka. Bo nić, choć splątana, była słuszna. A. jest teraz diagnostą w przyszpitalnym laboratorium, więc z igłami jakoś tam pośrednio ma do czynienia, ja w takim razie powinnam zostać krawcową;)

Na razie taką raczej amatorską i weekendową. Co to serduszka ze starych piżam szyje i lawendowym kwieciem wypycha.
Voila:

A jak już się te koślawce poszyje, można je zapakować do dekupażowego, pachnącego sosną pudełka, dołożyć paczkę herbaty imbirowej i... prezent dla babci gotowy:)

niedziela, 19 grudnia 2010

Świąteczne "coś"

Wybaczcie! Wybaczcie proszę i nie skazujcie mnie na potępienie, ale jak pewnie zauważyłyście (Wy, które jeszcze na tego zapuszczonego bloga trafiacie) nie uświadczycie u mnie żadnych dekoracji świątecznych, gwiazdek, pierniczków i wianuszków.

Niestety, w tym roku na porządne dekoracje (bo sznurem lampek wokół okna chwalić się nie będę) nie miałam w ogóle czasu a i nastrój świąteczny niezbyt mocno mnie ogarnął. Cóż, widać starość nie radość - prawdę mówili;)

Co powiecie za to na mały rzut oka na dekoracje świąteczne, ale dekoracje świąteczne w Pradze, z której właśnie wracam? I to tam właśnie, ślizgając się na chodnikach, na siarczystym mrozie, wdychając korzenny zapach wszechobecnego grzanego wina, patrząc na wirujące w powietrzu płatki śniegu i słuchając słodko piszczących czeskich dzieci, pierwszy raz w tym roku, w okolicach mostka poczułam to małe, mrowiące świąteczne "coś"...:)








LinkWithin

Related Posts with Thumbnails