"Tańcowała igła z nitką, igła pięknie, nitka brzydko..." We wczesnej podstawówce z moją koleżanką A. robiłyśmy furorę na apelach, akademiach i konkursach recytatorskich brawurową interpretacją tego wierszyka. A. dzierżyła w rękach ogromną igłę wyciętą z brystolu, ja zaś byłam tą nieszczęsną zaplątaną nitką a moim atrybutem z półtora metra sznurka. Bo nić, choć splątana, była słuszna. A. jest teraz diagnostą w przyszpitalnym laboratorium, więc z igłami jakoś tam pośrednio ma do czynienia, ja w takim razie powinnam zostać krawcową;)
Na razie taką raczej amatorską i weekendową. Co to serduszka ze starych piżam szyje i lawendowym kwieciem wypycha.
Voila:

A jak już się te koślawce poszyje, można je zapakować do dekupażowego, pachnącego sosną pudełka, dołożyć paczkę herbaty imbirowej i... prezent dla babci gotowy:)

5 komentarze:
Ooo to ja się z Błękitną na kawę umówię, nauczy mnie szyć!!Niechby i koślawo, ale nie umiem;D:D
FajoSSkie serducha wyszły, babcia będzie zachwycona!!
Pozdrowienia.
very nice!!
happy new year!!
I have a gift for you in my blog!!
hugs
c@ from Chile
Kobieto miliona talentów, ściskam Cię mocno z okazji zmiany cyferki w roczku i życzę nieustającej jasnobłękitnej pogody ducha.
bardzo fajny pomysł !! Bo babulkom zawsze ciężko coś wykombinować oryginalnego :))
Ostatnio jak kręgosłup mi się zbuntował to siedziałam w głębokim fotelu i tylko szyłam.....
Naszyłam gwiazdek, serduszek, koników,
a potem zastanawiałam się, po co mi to:-D
Ale przydały się i bardzo podrasowały paczki prezentowe.
Noworoczne buziaki ślę :-))))))
Prześlij komentarz