Słusznie Toruń nazywa się Piernikowym Miastem albo Piernikowem:) Dominujący na starówce kolor czerwonej cegły bardzo kojarzy się właśnie z tym ciastem i jest barrrdzo apetyczny.
Kiedy mieszkałam w Toruniu zwykłam się chwalić, że "mieszkam w pocztówce" i to też miało jakiś sens. Zaprasza do zajrzenia w pocztówkę ze mną:)
Na początek, wiadomo, trzeba odbyć "program obowiązkowy", czyli zdjęcie pod Kopernikiem, obejście ratusza dookoła, pogłaskanie Filusia, zakup pierników, przejście się Szeroką itd., itp. Słodka klasyka:)

(wszystkie te zdjęcia pochodzą ze strony torun.turystyka.pl)
Potem można już troszkę odbić z trasy, np. w moją ulubioną ulicę Podmurną. Podmurna jest ulicą tańczącą, kamieniczki ani śnią stać sobie w równym rządku, każda wystaje o tyle, o ile budowniczym przed laty wyszło. W sumie trudno to złapać na zdjęciu...


Podmurną warto przejść calutką od początku do końca i dobrze się rozglądać, a wtedy zobaczy się tych państwa:




Idąc w kierunku Wisły Podmurną dojdzie się do murów:

Fajnie jest się przejść wzdłuż nich w słoneczny dzień i pogłaskać je z lekka raz po raz. Mur jest milutko ciepły i szorstki.
A skoro mowa o murach, to niedaleko, na Przedzamczu...



Warto rzucić okiem w uliczkę Ciasną:

Zajść na Most Pauliński:

Tak, nie dziwcie się, to jest most! Dokładnie ulica, w którą "obrósł" dawny most nad fosą miejską. A zresztą, kto będzie, niech wpadnie do tutejszej Pierogarni (pycha zresztą) i popatrzy w przeszkloną podłogę:)
Na spacer po Toruniu polecam metodę "Idę tam, gdzie mniej ludzi". I zwróćcie uwagę, że Toruń to nie tylko unescowo odnowione, pastelowe kamieniczki, ale też i to:


I to wcale nieprawda, że renowacja ma same plusy. Bo co tu począć? Malować, nie malować...?

Na koniec jeszcze trochę "reklamy";) Jeśli latem na kawę, to do tego uroczego, schowanego przed światem ogródka kawiarni Róże i Zen (ulica Podmurna:) )

Chociaż miło jest też w Atmospherze na Marii Panny, w Prowansji na Szewskiej, w Niebie w piwnicy Ratusza i w wielu innych miejscach...:)
Ach, ten Toruń...:)